..:: 21 lipiec ::..
Świetnie pamiętam ten dzień. Oglądaliśmy wieczorem TeleGiornale na mediaset’ie bodajże – mówili o atakach terrorystyczny na Londyn. Chwilę potem przełączyliśmy na jakąś polską stację – zapewne to był TVN. Tam to samo… Do tego zmarł Andrzej Grubba. To był ten dzień…
A ja… ja wyszłam na dwór o 1 w nocy, razem z siostrą. Wzięłyśmy po krześle i poszłyśmy na sam środek trawnika, żeby budynek nam nie zasłaniał nieba. A niebo było bezchmurne… I nie obchodziło mnie wtedy czy jakaś jaszczurka przebiegnie mi po plecach [spały już może?], ani to czy jakiś nietoperz przeleci mi nad głową. Bo ja czułam się tak dobrze… I wtedy gdy patrzyłam w niebo i rozpoznawałam gwiazdozbiory, sprawdzając moją wiedzę geograficzną… I także wtedy, gdy zobaczyłam tą wyjątkową spadającą gwiazdę. Może i nie umiem okazywać uczuć ale było mi tak, hmm… fajnie tak, że zapomniałam o życzeniu-marzeniu.
I moje rozkoszowanie się pięknym widokiem przerwała siostra z dość fajnym tekstem:
-Jakby teraz nadleciało UFO i wyszłyby z niego jakieś zielone ludziki, to wg mnie życie straciłoby sens…
Rozbawiło mnie to. Niesamowicie. Wtedy dopiero zaczęłoby się żyć z sensem… Pogadałyśmy o tym, o tamtym również. Naszą rozmowę przerwała następna spadająca gwiazda. Tym razem nie zapomniałam o życzeniu-marzeniu. Było, było. Takie jedno, szczególne, ważne…
I żyłam sobie tak beztrosko przez następne 30min.
A dnia następnego znów szara rzeczywistość…
A teraz niesamowicie tęsknie za siostrą, za Samuelem jeszcze bardziej…
… a głupio chyba tak odliczać już dni do czerwca…
Więc żyje sobie z dnia na dzień. I bywam optymistką nawet… Nie żartuje…
Dodaj komentarz