Bez tytułu
Być może kiedyś już pisałam jak ja nie lubię jesieni... ale... jak zwykle do wszystkiego idzie się przyzyczaić. Do tych wszechobecnych żółtych-czerwonych-gdzie niegdzie zielonych jeszcze liści też [niemożliwe].
Ostatnio miewam dziwne humory. Wszystko zwalam na pore roku [jak to ja potrafie]. Co się tam będe...
Nie umiem dzielić się uczuciami, oj nie umiem...
Znaczy, chociaż też tak nie dokońca. Czasami, być może... Ale to wyjątki już są. Więc ogólnie, nie... A powinnam? Nie, bo po co?:D
A właśnie wręcz na odwrót. Bo jak mi jest źle, to staram się mówić coś śmiesznego, śmiać się, żeby nie było widać, że coś jest nie tak. Nie wiem, dla mnie tak jest lepiej.
W szkole dobrze. Klase mam bardzo fajną. Inteligentne przygłupy, że się tak wyraże [w końcu mat-inf]; D
/Picasso!/
Yeh! Byle do grudnia...
Dodaj komentarz