Może trochę.
Dziewiętnastowieczna emigracja polska- działalność kulturalna, oświatowa, polityczna. God, damn it. Taka forma rozrywki na weekend. Napisac prace semestralną z historii. Na wczoraj. Wypadałoby zacząc. A zaczęłam, owszem. Chyba w środe nawet. Otworzyłam MS Word 2007 (yeah, cyna, a kim jest cyna? a jak się uczy? otóż dla niewtajemniczonych cyna, Sn, to taki metal, który mieści tudzież znajduje się w układzie okresowym pierwiatków daleko przed UnnUuuNunUnn). Po otworzeniu zacnego Worda napisałam, a właściwie skopiowałam owy temat, podkreśliłam, powiększyłam czcionke, pokolorowałam na granatowo. I już jest! Jest tytuł pracy. Kolejnie napisałam kluczowe słowo "Wstęp". Z jakiś tabulatorem na przodzie co by się wyróżniało. Standardowo zmiana koloru na taki jaśniejszy granat, taki niebieski bardziej. Ładne opcje w tym Wordzie 2007. Mam wrażenie, że edytowanie specjalnie przystowowane dla osób takich UnnUuuNunUnn. SiUUUpeRAnCQie!:D
Na tytule i wstępie pisanie mojej pracy się skończyło. Mam czas do 23:59 dnia jutrzejszego. Już teraz wiem, że jutro będę 'płakac', wnerwiac sie na siebie, rwac sobie włosy z głowy, dusic się słuchawkami od 'klapkofonu' - i przysięgac sobie poraz setny "NIGDY NIE RÓB NIC NA OSTATNIĄ CHWILĘ". Nie działa, cholera, nie działa.
I po sobocie. :]
Dodaj komentarz