O wszystkim i o nietzschem.
Nie dość, że przejmuję się sobą to jeszcze innymi. I jakby tego było mało, to jeżeli ktoś się mną przejmuje, tym też się przejmuję. Ludzie mnie denerwują, co raz bardziej, więcej, częściej. Ale w samotności żyć nie potrafię. Potrzebuję znikomej uwagi, potrzebuję się wygadać i takie tam inne oczywiste sprawy dla każdej persony. Bywa, że nie chcę mieć do czynienia z żadnym osobnikiem ze świata przyrody ożywionej, w sumie to tylko mój chomiczyllas mi nigdy nie przeszkadza. Nie wiem czy to ma jakiś bezpośredni związek z brakiem C10H14N2.
Dobrze jednak, że już nie znajduję się pod poziomem morza. Swoją drogą straciłam 15zł na jakieś lipne tabletki. Na dobrą sprawę łykać (w moim przypadku łykanie polega na pogryzieniu tabletki na części mikroskopijne, tudzież zrobienie z tabletki za pomocą zębów proszku) nie musiałam. Wystarczyło tak poważnie się nad tym wszystkim zastanowić i bezczelnie wyśmiać swoje własne głupie JA, żeby się ogarnęło i dało żyć temu mądrzejszemu ;> Grazie.
Chociaż przypominam, że mimo wszystko bycie błaznem jest bardzo trudne. Ale nie o to, nie o to…
Nie chce mi się tu przebywać. Bo on doprowadza mnie do nerwicy powoli. Stopniowo. Od lat. I weź tu się nie próbuj udusić słuchawkami od HelloMoto. Mniej drastycznie głowa w poduszkę. Chociaż wystarczy chyba zaprzestać na kilka godzin używania chusteczek higienicznych , much heh hah. Dobrze już żal i dosyć. Raz lepiej, raz gorzej, ale do przodu cały czas. Już bliżej niż dalej, YEAH!
A co z drugiej strony? Mało ambitnie bynajmniej. Po raz któryś zacznę. A dziś to już postanowione. I nie odwołuję. Jest nijako i tyle. Ale jakoś będzie. Być musi, bynajmniej.
I nawet napisałam w całości pracę semestralną z historii. Kolejnej nie odłożę na ostatni dzień. Już nic, nigdy. Raczej.
Dodaj komentarz