Sagra delle Castagne
Czarne scenariusze nie sprawdzają się tak często jakby się mogło zdawac.
Po moim rozpaczliwym sms-ie, że czemu się nie odzywasz, czy to za szpatułkonosa, łysą pałę czy mrówkojada nastąpiła cisza. Tłumaczyłam sobie, że nie ma kasy na karcie żeby odpisac, a w Tabakach brakło WindInfostrady (taaa.. przez 2 tygodnie) żeby zadzwonic. Ale w końcu, po kilku godzinach od napisania sms-a zadzwonił telefon. Taaak, zadzwonił!
I co się dowiedziałam? Że jest Sagra delle Castagne (tudzież sagra kasztanów, czy też jakieś święto z kasztanami związane ((tymi jadalnymi afkurs)). I że szkoda, że mnie tam nie ma. Także zostałam zapoznana z wszystkimi atrakcjami jakie są w Marradi między 7-14 październikiem. Że jest dużo ludzi, a jeszcze więcej kasztanów. Jakbym pojechała to by było duuuużo ludzi, jeszcze więcej kasztanów i jeden burak. Ale że nie jest to święto buraków, a do pokonania bym miała jedyne 1400 może 1500km w jedną stronę, a na krótko nie opłaca się jechac, a w szkole musze sie uczyc, bo jak znikne na 2 tygodnie to będę miała takie zaległości, że do matury się nie wyrobię (łohohoho).
Także ze wszystkich atrakcji jakie mogłbyby mnie czekac, gdybym tam była i jakby to fajnie nie było i w ogóle...
Nie ma tego złego, zawsze mogę sobie popatrzec na zdjęcie Marca czy Gianluci wsród kasztanów.
Mmm.. Jakie ciachoo;>
Eemm... Kasztan :]
Dodaj komentarz