Tak, tak, tak, oczywiście, że nie.
Cały czas dokonuję świadomych wyborów, których oczywiście po kilku godzinach, w ostateczności nawet minutach żałuję i to cholernie. Nie wszystkich. Może i nawet nie większość. Ale połowę, lub ciut mniejszą, czasem większą połowę jak najbardziej. Dzienny rozkład wygląda nieciekawie, np. jeżeli chodzi o dziś. Wczoraj też. W całym tygodniu jakoś się uzupełnia z tymi lepszymi dniami, wyborami, czymkolwiek co by mogło poprawić humor.
Ale niee... Oczywiście, że nie. Bo humor w takim wypadku to 1/nieskończoność, dąży do zera. Raczej nie jestem z tego powodu zadowolona, bo niby jak? I jeszcze teraz gdy mam katar i nakichałam się dziś więcej niż przez ostatni rok... I robię głupie zadania z przedsiębiorczości (nie, jak to zawsze mówię z przedsiębiorstwa). Jest mi nie dobrze, kręci mi się w głowie. Może zaraz umrę. Ale i tak całe społeczeństwo ma mnie w dupie i nikogo to nie obchodzi. Z jednej strony, nie ma na co narzekac. Przeciez ja tez mam wszystkich w dupie. No dobra, jest różnica. Prawie wszystkich. A to się nie uzupełnia i ja jestem w gorszej sytuacji. Zaczynam przybierac postawę melancholiczną. Taką w sam raz na tę porę roku, która zaczyna się za 4 czy 3 dni.
Żebym się przez przypadek EMO nie stała, mueh. Dobre;
Dodaj komentarz