..:: Nie lękaj się i walcz, bo warto ::.....
Piszę to drugi raz, bo to jest właśnie moje tzw. szczęście, że gdy napiszę coś dłuższego i w miare sensowniejszego, to zaraz po skopiowaniu notki (tak wrazie jakby sie miała nie zapisac), kopiuje poprzez odruch bezwarunkowy jakąś literke i gdy nota się wrazie jakby - nie zapisuje, muszę pisać jeszcze raz. Na przyszłość wiem co zrobie - w końcu do czegoś ten notatnik służyć musi.
W kazdym badź razie codziennie mam kilka, nawet kilkanaście sytuacji, po których zamykam buzie, nie mam ochote nic mowić (a jednak to możliwe!) i tylko sobie myślę, dlaczego jest tak a nie inaczej [?!]. Czasem jest to dosyć dziwne, bo po dogłębszych obserwacjach pewnych osób, można śmiało stwierdzić, że zachowują się jakby były opętane. (Mają takie oczy jak ten płaczący chłopiec z przeklętego obrazu.) To jest straszne, a zarazem bardzo ciekawe, bo całe wrażenie trwa conajwyżej 5sekund. (nie mam schizofrenii:>) W każdym bądź razie chciałam nawiązać do tego, że pozbyłam sie wszelakich fobii jakie kiedykolwiek mi towarzyszyly. Pozostała tylko pająko-fobia. Ale to 'nic'. Wracając do sytuacji z życia wziętych. Jedne są ciekawe, drugie mniej. Jedne zmuszają do przemyśleń, drugie do wnioskowania, a trzecie nie zmuszają do niczego. I jakoś tak mi się przypomniał motyw z lekcji historii, kiedy to pan W. dyktował nam pytania. 1 i 5 pytania miały bardzo podobą treść aczkolwiek sens obydwu zdań był całkiem inny. Gdy dyktowane było 4 pytanie, ja wiedziałam, że to 5 będzie podobne do 1. Wiedziałam, że pewna osoba z klasy się odezwie i sie spyta czy aby pan przez przypadek nie podał dwóch takich samych i wiedziałam, że pan odpowie coś w stuylu 'tak ma być'. Ku mojemu zdziwieniu - a może i nie, bo byłam przekonana, że tak będzie - cała sytuacja zdarzyła się tak jak to pomyslałam 10sekund wcześniej. W środku poczułam, że się uśmiecham, że przekroczyłam pewną barierę, że może mam coś ze zdolności para*. Ale na zewnątrz zachowałam pełną powagę i tylko dumałam [tak, tym razem dumałam] nad tym czy aby to nie było coś w rodzaju 'błędu w matrixie'. Potem myśl o deja vu (coś długie by ono musiało być jak na ułamkowo sekundowo późniejsze dotarcie obrazu z jedno oka niż z drugie, ale...) Potem pomyślałam, że podobna sytuacja miała już miejsce, dlatego z góry wiedziałam co się wydarzy. A na końcu byłam prawie przekonana, że ta sytuacja mi się śniła, ale z tego co wiem, snów się nie pamięta aż tak dokładnie i zresztą były to za drobne szczegóły. W każdym bądź razie uznałam, że to jednak sytuacja ze snu - bo to raczej najbardziej prawdopodobne. Chyba, że zapanowały nademną kosmici - wcale bym nie była zła. ;>
Uznałam oczywiście, że mój mózg to najpiękniesza i najlepsza zabawka jaką kiedykolwiek miałam w posiadaniu, bo można z nim zrobić wszystko, bez experymentów - bo to nie po ludzku. Ymm... I właściwie szkoda, że mam za małą aktywność umysłu, by zrozumieć tak w 100% jakąś fajną zdolność para*. Ale jak to powiedział któryś z Troskliwych Misiów: "Dla chcącego nie ma nic trudnego..." :> I ha ha ;]