• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Here I am the God.

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 31 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 01 02

Strony

  • Strona główna

Archiwum

  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Wrzesień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003

Archiwum listopad 2007

;O

W dalszym ciągu pantofelek jest mi milszy, a nawet najmilszy. Czasem nawet roztocza czające się w mojej poduszce i kołdrze są mi milsze ...

Ale nie meningokoki! Nie one! 

 

 

Unikajmy zatem przygodnych pocałunków i nie bierzmy od kogoś palącego się papierosa, bo wszędzie czai się sepsa.  

29 listopada 2007   Dodaj komentarz

A może nie?

 

Dzieci są milsze od dorosłych
zwierzęta są milsze od dzieci
mówisz że rozumując w ten sposób
muszę dojść do twierdzenia
że najmilszy jest mi pierwotniak pantofelek

no to co

milszy mi jest pantofelek
od ciebie ty skurwysynie.

- A. Bursa

 

26 listopada 2007   Komentarze (2)

Pokaż na co Cię stac...

... ale nie jeden raz, słuchaj, słuchaj, ajaj, aj. ;]

Czasem potrafię jednej piosenki słuchac po 20 razy pod rząd, robie coś, a to leci i nawet nie zauważam kiedy całą piosenkę umiem na pamięc, oczywiście tego na pamięc mozna się nauczyc już po 4krotnym nawet odsłuchaniu piosenki, ale jak się uczysz na kartowkę z historii i zamiast wiedziec kim był Rydz-Śmigły i że nie był grzybem, czy że Piłsudski (nie Piłsudzki) wrócił z tego Magdeburga (czy z Magdeburgu) 10 listopada, a że któego roku, a po co, a dlaczego się tam znalazł, to człowiek sobie śpiewa, że "oddychac przez różową słomkę"... ;]
Ponoc moje typy inteligencji, najwyżej punktowane, to logical/mathematical, spatial/visual i musical. Nigdy w to nie wątpiłam, a że zateściłam to i się potwierdziło - takie logiczne. Huh.
No i z linguistic najgorzej jest, a że zdań nie potrafi składac, a ubogi zasób słownictwa ma, a interpunkcji nie umie poprawnie stosowac i błędy ortograficzne zdarza jej się robic, pisac nie lubi, czyta mało i żałuje. Książki czytam na wakacjach, bo wtedy ewentualnie mam na to czas, a tak to kupa, jak mam się zatracic na kilka godzin w lekture, to ojoj, nie wyobrażam sobie wręcz. Dlatego znajomośc tych szkolnych ciekawych książeczek ogranicza się do powszechnie szanowanych opracowań. Więcej z tego zrozumiem i zapamiętam niżbym miała czytac na 'odwal się' lekturę. Przecież to oczywiste.
Chociaż żałuję, że nie przeczytałam "Ferdydurke", po 2 pierwszy stronach, które z nudów przeczytałam na którejś szkolnej przerwie uznałam, że może byc ciekawe. A że pojęcie uciekającego czasu nie wiadomo kiedy i gdzie nie daje mi spokoju tak znów ograniczyłam się do opracowania, tudzież streszczenia, którego znajmośc może się przydac na jakiś przytępawy sprawdzian czy też kartkowkę z treści, a docelowe czytanie całej książki zostawie sobie na dłużej wolnego, czyli chyba na stare lata.
Nie przejmuje się tym wcale, że nie jestem oczytana.  Bo generalnie to dużo czytam. Ulotki od tabletek, syropów też się czasem zdarza, czytam sms-y, maile też czytam, czytam reklamy na słupach jak idę i mi się nudzi, billboardy czytam, czytam znaki przyrody, czytam durne opisy na gadu ( ;D ), czytam generalnie to wszystko, jak każdy, lub prawie każdy. Czytam forum mojej klasy, czytam insomnie i niewyjasnione, czytam basha, pr0na i joemonstera, czytam blogi, czytam inne pierdoły.

A teraz idę czytac historię, bo kocham historię. ;]

I dalej słuchac po kilkanaście razy tych samych piosenek...

 

 

 

bla bla bla, nie o tym miałam pisac. o czym innym, ale się wstydzę. bu. :/ 

26 listopada 2007   Dodaj komentarz

Jest już ciemno...

IĆ MI STONT 

Także po Proust'u i po magdalenkach naszło mnie na westchnienia i wspomnienia. Może spowodowane dzisiejszym telefonem, po części na pewno. A może po znikomej jak na piątkowy wieczór ilości spożytego c2h5OH, a że okazja jeszcze była imprezowo-18nastkowa, to aż dziw bierze jaką Karolcia jest porządną dziewczynką. Oczywiście wiąże się to z rannym, już dzisiejszym, wyjazdem, ale bla bla bla i trzeba iśc zaraz spac, zeby się wyspac.

Oczywiście pamiętam a właściwie mile wspominam Ciebie, Ciebie, a no i jeszcze Ciebie. Jeżeli czytasz to i myślisz, że jesteś jedną z tych "Ciebie" to jest wysoce prawdopodobne, że chodzi o Ciebie. Liczba wyrazów "Ciebie" specjalnie na dobrą sprawę jest równa 3, to tak dla zmyłki, bo tak naprawdę "Ciebie" jest 4. Ale, że czwarte "Ciebie" na 100% wręcz nie pomyśli nawet aby tutaj zerknąc, z wielu generalnie powodów, zostaje trójka "Ciebie" więc tak naprawdę to chyba pozostaje dwóch "Ciebie".
Jedno "Ciebie" jest daleeeeeko, a drugie "Ciebie" jest jeszcze dalej niż pierwsze "Ciebie", chociaż generalnie to obydwa Ciebie są blisko, z tym, że jedno bliżej, a odległość dwóch Ciebiów od siebie jest wprost proporcjonalna do kwadratu 3,2 yyyyyyyyy, nie pamiętam.

A poza tym wszystko co miłe, dobre i zadowalające pamiętam ze szczegółami, także nie trudno o to by było dobrze, nawet gdy jest źle. Czasem dobrze wiedzieć, że się ma drugie ja z którym można wymienić ciekawe informacje, a i ponarzekać jest komu i podokuczać i w ogóle wszystko, wszystko. Nie ma jednak w dalszym ciągu z kim porozmawiać o tym i o tamtym, takie to prostackie, że pożal się, ojej, a jednak sprawia, że myśli sobie taki człowiek, jaki to nie jest samotny i w ogóle, ojojoj, co to będzie.

Nie chce mi się, więc temat Proust'y na inną okazję.
Póki co pomyślę zamiast pisac i yeheyeye ;]

 

I tak się dzisiaj o wcześniejszej porze zastanawiałam... Czy jeżeli coś ciągle powtarzamy, coś komuś, coś sobie, coś o czymś i o kims itp. to zniechęcamy czy jednak może wpływa to korzystnie, na nas, i ewentualnie na tą 'komuś, kimś' osobę. Bo jeżeli jest to kłamstwo, to nieświadome i generalnie, to potem się wiele żałuje. A intencje dobre, a morale upadają. 

 

Do dupy z taką robotą. Oczka mnie bolą. Góóóóód ivning. 

24 listopada 2007   Dodaj komentarz

Tranquilize

"Tylko spokój nas może uratować."

Zaczynam mieć obłędne myśli poranne i późno wieczorne. Najchętniej spałabym w takich momentach, co się z tym wiąże zaczynam miec obłędne sny.
Nie dzieje się źle.
Dzieje się inaczej.
Mam wyrzuty sumienia. Boli mnie mózg. Zaiste, trudno się mówi.






Niedzisiejsza. Ani nie wczorajsza.
19 listopada 2007   Dodaj komentarz

Chyba, że Cię nie ma...

"Kiedy los wybiera swoich przedstawicieli, wyznacza także cenę. Wysnuwa żądania w zamian za wyjątek.
Możesz zostać poproszony o zrobienie czegoś, co jest sprzeczne z twoją naturą. Nagle, zmiana w twoim życiu, która powinna być wspaniała, jawi się jako zdrada. Może się to wydawać okrutne. Ale cel to nic innego, jak instynkt samozachowawczy.
Przetrwanie."

 

 

 

 

 

Wybacz mi. Jeżeli jesteś.

18 listopada 2007   Dodaj komentarz

Kosmos, Panie, Kosmosem, ale porządek byc...


Czekoladowy brąz spowodował wzrost mojego IQ znowu ;O (tak, tak, może byc jeszcze wyższe). Także już pod żadnym pozorem nie jestem 'tempą' blondynką. AAaa, nawet 'tempym' fioletem nie jestem ;D

    Korzystając z okazji, kiedy jestem mądrzejsza, zaczęłam robic lekcje z Języka Polskiego. Jednakże moja mądrośc nie okazała się wystarczająca by opisac co autor (tu: wiersza) miał na myśli. Poraz któryś jednak okazuje się, że autor (tu: opracowania) głupi jest i źle myśli co autor (tu znów: wiersza) miał na myśli. (Myślałam, że autor (tu: wiersza) ma co innego na myśli niż autor (tu: opracowania). A nie mogę byc zdana tylko na swoje ajdie (i've got an idea!) i ten głupi autor (tu: opracowania znów) może okazac się mi bardzo przydatny. Ale generalnie to kij z tym, przecież nigdy nie lubiałam (czy nie lubiłam) polaskiego, bo ja nie lubiec pisac ogólnie rzecz biorąc niczego co długie ma byc i treściwe jeszcze na dodatek, to już całkiem na wymioty zbiera. Najgorsze są prace klasowe. I te punkty za rozwinięcie tematu i za ortografie, i interpunkcje. Jakaś drobna uwaga, że zakończenie za krótkie i nie ma podsumowania. Ale co tam zakańczac jak się dobrze nie zaczęło nawet. A i ręka od pisania boli, a zamienic na lewą nie można, bo wyjdą bazgroły ukośne na dwie linijki i koślawe, a i tempo pisania spadnie do 5 znaków na minutę, więc szkodza czasu, lepiej pomyślec (głupi nawyk). To jak pisanie pracy semestralnej z historii. Wiem o czym mam pisac, orientuje się w temacie, materiały mam, przyrządy do pisania też i inne takie podstawowe rzeczy jak oświetlenie na przykład i dogodne warunki, i kawe, i herbate, i w ogóle wszystko wszystko, a pisanie takiej pracy idzie jak krew z nosa, albo i gorzej nawet. Krew z nosa potrafi leciec szybko, kiedyś w pół minuty miałam dwa ręczniki papierowe czerwone i zlew cały ochlapany, ale była jazda, straciłam więcej krwi przez nos niżbym sobie palca ucięła. Dobrze, że mam takie coś raz na 2 lata, to się nie wykrwawię na śmierc, ale marnotrastwo się zrobiło, mogłam uratowac moją krwią życie komuś a to spłynęło rurami gdzieś razem z mydlinami. Miałam doła przez 2 tygodnie z tego powodu. ;x Także wniosek jest jeden i ogólny, że nie lubię przedmiotów humanistycznych. Nie cierpię, wręcz nienawidzę.

 

I do dupy z taką robotą.

 

 

I szaleństo, kosmos. Przy okazji. Deszcz pada, bla bla bla. A ja się biorę za matematykę. I będzie to bardzo miły wieczór. :) 

12 listopada 2007   Komentarze (2)

I wanna show you how.

Czuję się wyśmienicie ;] Może to dzięki Alka-Selter. A może nie wypiłam na tyle dużo żeby dziś zdychac cały dzień. Fakt faktem mam nadzieję, że mój kochany (mózg oczywiście) nie obraził się na mnie, że uśmierciłam kilka jego komórek nerwowych. Zresztą sam chciał. Głupi:>

A moja kochana klasa okazała się jeszcze bardziej kochana i pontoniasty też ;)

11 listopada 2007   Komentarze (2)

Piłsudski już prawie powrócił z Magdeburgu....

Co się z tym wiąże, za kilka godzin data zmieni się na 10 listopada.
I będzie:
* 536 rocznica bitwy pod Warną,
* 440 rocznica bitwy pod Montmorency,
* 38 rocznica pierwszej emisji "Ulicy Sezamkowej"
* 32 rocznica uznania, że syjonizm jest formą rasizmu,

A oprócz tego:
* 524 lat temu urodził się Marcin Luter,
* 248 lat temu urodził się Friedrich Schiller,
* 123 lata temu urodziła się Zofia Nałkowska,
* 88 lat temu urodził się Michaił Kałasznikow,
* 79 lat temu urodził się Ennio Morricone,
* 62 lata temu urodził się Lew Rywin,
* 30 lat temu urodziła się Brittany Murphy,
* 18 lat temu urodziłam się ja. :O

 

Super. A teraz poproszę o masę życzeń i prezentów, bo przecież nic innego nie jest mi do szczęścia potrzebne.
Jakby ktoś chciał mi zrobic niespodziankę to poproszę o rewolwer i jeden nabój. Będę na czasie (z moją szkolną matmą) obliczając prawdopodobieństwo strzelenia sobie w łeb w tą piekną noc. Rzucanie monetą a rosyjska ruletka, wielka mi różnica.

Murphy też był optymistą. :) 

 

09 listopada 2007   Komentarze (1)

W poszukiwaniu straconego czasu.

Tak się zastanawiałam co na mnie działa jak magdalenka maczana w herbacie na Prousta. I wspominając czasy jakotakiego dzieciństwa - to było w sumie już kilkanaście lat temu - miło mi się zrobiło. Co prawda nie mogę się rozczulac za bardzo nad daleką przeszłością bo mi automatycznie łzy do oczu napływają. Z jakiego powodu? Ani nie było wtedy tak dobrze, co bym miała tęsknic za czymś, ani nie było źle, żebym miała złe wspomnienia. Było inaczej. Po Proustu inaczej.
Dlaczego robi się miło. Aj don noł. Patrzysz na siebie z perspektywy czasu i widzisz, że wcale nie jesteś takim prostakiem za jakiego się uważasz, że przez ten czas jednak dużo się nauczyłeś, dużo nowych doświadczeń zdobyłeś. Jesteś już dorosłym, świadomym w pełni człowiekiem. I rozumiesz więcej niż samemu Ci się wydaje. A teraz patrzysz na siebie z perspektywy danej chwili i przechodzisz załamanie nerwowe. Uświadamiasz sobie, że to zacofanie, czy też cofanie się w rozwoju może dotyczyc i Ciebie. I jak wspomniałam ostatnio, że im człowiek starszy tym głupszy. Jakoś jak masz wybór złego i dobrego to wybierasz dobre, czasem jak pokorci trochę to złe. Sporadycznie. A nawet jak często, to zaczynasz żałowac. I wiesz co jest dobre, a co złe. A jak granica między dobrem a złem Ci się zatrze i rozróżniasz tylko skrajne przypadki. To już gorzej. Cały czas walczysz ze sobą. Moralnie, nie moralnie. Trochę egoistycznie, a trochę nie. Chociaż to jeszcze nie jest takie złe, w porównaniu z zastojem ogólnym rozwojowym i z marazmem dotyczącym każdej lub prawie każdej dziedziny życia. Ludzie myślą, że jesteś rozdarty emocjonalnie i się nie mylą. Raz się przejmujesz takimi duperalami, że chwilę później zastanawiasz się czy nie przesadzasz i nie zachowujesz się jak stara-wszystkosiębojąca-i-owszystkosięmartwiąca-babcia, ale w międzyczasie zdążysz już załapac sporego doła. Jednak owy dół chwilowy zresztą może się diametralnie zmienic na przestrzeni czasu, tu zakładamy, że nastąpi to w przeciągu czasu należącego do przedziału <0,5;1,5> godziny. Dół Ci się zamieni na coś w stylu nie-ruszaj-nie-dotykaj-nie-odzywaj-sie bo pogryze, udusze, zabije i w ogóle mam Cie i wszystkich innych ludzi latających koło nie wiem koło czego, koło nosa, albo coś takiego. Z kolei to może się przedłużyc i przeistoczyc się znów w małego-dużego doła, a bo nikt się mną nie interesuje i nawet nikt nie zapyta się 'co słychac?'. Ale jak już takie pytanie zaistnieje to tym razem sama sobie wyrywasz włosy z głowy mając dosc, dosc, DOSC! Bo co? Znów odpowiedziec śpiewająco? Że nic ciekawego? Czy, że po staremu. Tradycyjnie. Normalnie. A może standardowo, heh.
Tak, gorzej ze mną. Od kiedy zaczęły mnie irytowac pytania w stylu 'co slychac, co u ciebie, co porabiasz, a co najgorszego byc moze: siemqa, poklikash? xD' lub tez 'co robisz?' 'co bylo zadane?' 'zrobisz mi zadanie?' 'jest jutro historia?' 'a po co? a dlaczego?'. To jest takie normalne, a ja mam ochote walic głową w klawiature tak mocno, aż mi się będą po kolei na czole odciskały klawisze: A S P I E P R Z A J Shift i 1.
Jak ja nienawidzę jak mi cierpnie mały paluszek u lewej ręki. I czasem zachowuje się jak Gburek z Troskliwych Misiów. Bo z czego mam byc niby zadowolona? Z Nietzschego chyba że...
06 listopada 2007   Komentarze (2)

Dzieeeeeeńdobry.

Znów musze wyjśc z założenia, że im człowiek starszy tym głupszy. Jeszcze nie określiłam do którego życiowego momentu, jakiegoś przełomowego, owa głupota się objawia... ale mam nadzieje, że to już niedługo... niedługo się skończy.

To, że nastolatki są głupie jest aktualne cały czas, mimo wszystko tak jakby. Ja sama jestem 'tempą blondynką'. To farbowanie jest takie dla zmyłki, że niby mądrzejsza się od tego zrobie. A tu nie. Nie ma tak dobrze, niestety, albo stety. Jeżeli z każdym pofarbowaniem włosów IQ podsakiwałoby mi o jakieś 10pkt. to prawdopodobnie byłabym już, zresztą nie tylko ja, Alfą i Omegą. A tak brakuje mi formalnie 4 czy 5pkt. do 'nadawania' się do Mensy. Przykre. Ale prawdziwe :)
Co najwyżej mogę byc samicą alfa, ale to też z czasem. Nie ma, że to tak hop siup trala lala.

Póki co trzeba się wyzbyc sprawiania wrażenia nierozsądnej i sprzecznej wewnętrznie. To jest dobre do czasu. Sama wiem, jaka jestem i to mi w zupełności wystarczy. Ale gdy zaczynają się schody, nie ma czasu na tłumaczenie, że to wszystko dlatego, że jestem wygadana i inteligentna, a przez to oczywiście bardzo skromna. Jak to jeszcze zauważył mój kochany kolega z mojej kochanej klasy, nie dam sobie wleźc na głowę, co oczywiście też jest plusem mojej osoby (skromnej zresztą, już pisałam).

Może gdybym nie była aż tak leniwa. Znaczy może, za rzadko się motywuję. Gdybym robiła to częściej nie byłabym leniwa, aż tak. Teraz jest tak średnio. W tym momencie.
Patrzenie się w sufit czy w łosia na ścianie przez pół godziny nie jest wcale marnowaniem czasu. Myślę. Pfheh, głupi nawyk.

 

04 listopada 2007   Komentarze (2)
Ani182 | Blogi