Bez tytułu
Trudno powiedzieć.
Jeszcze trudniej napisać.
bo co w końcu. nikt nie jest doskonały.
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 |
02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 |
09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 |
16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 |
23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 |
30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
Trudno powiedzieć.
Jeszcze trudniej napisać.
bo co w końcu. nikt nie jest doskonały.
I tak właśnie o to dobiega końca 2 dzień nic-nie-robienia.
A tak, owszem, bardzo przyjemnie jest jak sie nic nie musi robić. (znaczy musi, ale sie nie ma takiej potrzeby, jakiejś motywacji, nie wiem, cokolwiek, ale chyba po to są te dwa tygodnie, żeby nic nie robić, znaczy oczywiście bez przesady, no bo np...).
No bo na przykład już mi się nudzi to nic-nie-robienie. I od tego nic-nie-robienia jestem bardziej zmęczona niż od siedzenia po 8 godzin w szkole (no seryjnie). Jak nigdy ide spać o 22 - jak normalny człowiek. Nawet nie wiedziałam, że jeszcze tak potrafie... No, mniej więcej tak to wygląda.
I nawet się nie moge skupić na napisaniu notki.
Bo to nic-nie-robienie mnie rozprasza.
I w ogóle jakoś tak głupio nic-nie-robić. I właściwie ileż można spać. Się nie warto za bardzo przyzwyczajać...
No więc, biorąc pod uwagę moje narzekanie na nic-nie-robienie, stwierdzam, że nie nadaje się do nic-nie-robienia. I powinnam od jutra skończyć z nic-nie-robieniem, bo się jeszcze bardziej rozleniwie. Znaczy, o ile można bardziej. Tak?
A ogółem całkiem tak, to jak przyjemnie budzić się o godzinie, w której promyki słonka przelatują przez żaluzje. I jest tak fajnie, tak beztrosko (o ile można tak to nazwać). I przypominają się te dawne czasy, te beztroskie właśnie. Chociaż nie wiadomo do końca jaki to ma związek z tym, zapewne jakiś, że się tak kojarzy. Właściwie, chodzi właśnie o to...
Ale cóż z tego, jak ja i tak zawsze, prawie zawsze? (przeważnie, o tak) znajde coś do ponarzekania sobie.
Ja się chyba starzeje...
/bez przesadyzmu, taaak/
Niemrawo mi chyba.
Tak jakbym za kimś tęskniła.
"...To się nie da napisać. To się nie da namalować. To nie coś. To nie ktoś. To niezłomny los. Ciągle nowy niewymowny los niezłomny. To jest wszystko. To w sam raz. To jest zadość. To jest radość. To jest pełność. To jest całość. Cała jaskrawość. Cudne manowce. Kropka nad ypsylonem. Zjawa realna. To rzeczywistość. To oczywistość. To jest teraz. Wieczne teraz. To nie czas. Gdzie jest czas? Czy kto pyta? Nikt nie pyta. Się nie pyta..." -> o
Chyba mam go dosyć.
Ale skoro to się bierze tak samo z siebie...
Jak pomyśle sobie: "Nie myśl o tym!" to będę jeszcze więcej 'o tym' myśleć. Więc jaka jest metoda żeby nie myśleć o tym, o czym się nie chce myśleć? Zawsze można myśleć o czymś innym, to przeważnie pomaga na jakiś czas, ale potem znów zaczyna się myśleć o tym, o czym się myśleć nie chce. I w każdym bądź razie wychodzi 'masło-maślane'. Właściwie ta część jest nieważna.
Dokładnie. A jak już chcem o tym myśleć to wtedy mnie wszystko na około rozprzasza, tak na złość - a żeby było ciekawiej. I nie pomaga zaszycie sie gdziekolwiek, gdzie tylko jest cisza i spokój. No totalnie nie pomaga.
// i nic, że to powszechnie wiadome. bo co.. bo właściwie - nie wiadomo do końca.
***
Popatrz…
Widzisz??
Ja też nie…
// Jak nie jak tak? Jak tak jak nie? Nie wiem? Nie wiadomo do końca. Właściwie nie w tą strone...
.nie. nie gubie sie. jeszcze nie teraz. nie.
Jestem beszczelna. O tak...
Można człowieka czasami podbudować, szczególnie jak nic nie robi złego.
"Kto tam wali głupa?" :>
Szczęśliwego Nowego.
Tak na początek całkiem ;>