Wino, moja wino...
Jak mogę narzekac, że cierpię, skoro sama nie raz owe cierpienie zadałam.
Nikt nie jest i nie będzie super fajny idealny.
Ale jednak coś mnie gryzie.
Mózgojadki, byc może to one. Sieją spustoszenie. Nie pozwalają logicznie myślec a jedynie każą powtarzac sobie w głębi, że wszystko jest do dupy. Czy też prawie wszystko, byc może większośc. Nie jest źle. Nie jest dobrze. W dalszym ciągu. To takie straszne, przykre i smutne zarazem.
Na około leżą przykładowe arkusze maturalne. W różnych miejscach. Celowo abym gdziekolwiek nie popatrzyła je widziała. Żeby przypominały o sobie, moje kochane arkuszki. Mrr mrrr... Aż szkoda je zapisac, zeszmacic czarnym atramentem z czarno-białego pióra.
Tak mi się beztrosko żyje, chciałabym powiedziec czy też rzec by się chciało. A tu kij, dupa, kuchnia, cholera, ble ble ble. Najgorszy jest w tym wszystkim wszędobylski marazm. Mózgojadki. Cokolwiek. To wszystko sprawia, że najzwyczajniej w świecie na nic się nie ma ochoty. Lenius pospolitus, czy ktoś taki. Nie wiadomo do końca. Fakt, że jest irytujący. Irytujący stan zacofania. Mózgojadki kontratakują. To protest przeciwko zniewoleniu. Głupie.
A najłatwiej jest marudzic i narzekac. A najlepiej to już zwalac winę na innych i w dalszym ciągu nie brac na siebie odpowiedzialności za wszystko co się robi. O nie! Nigdy więcej.
Dosyc tego, po prostu dosyc.
I jeszcze do tego dochodzi przejmowanie się wszystkimi i wszystkim na około zresztą. I tak o to mija czas. Ale dzięki poszukiwaniu straconego czasu zdobyłam jeden punkt dodatkowo na sprawdzianie z epoki XXlecia międzywojennego z polskiego. To bardzo istotny fakt w moim życiu. To, że nie jest mi pisane pisac (;D na ostatniej napisałam ciekawe zdanie '(...) w dalszym ciągu ciągnął(...). Także określenie 'pisane pisac' też jest dla mnie całkiem normalne i nie widze w tym nic zlego, a już napewno jakiegoś błędu stylistycznego czy logicznego czy jakiegoś inneg jeszcze, po prostu nie znam się na tym i nigdy się nie poznam, zresztą nie będę językoznawcą czy też innym łosiem lub dziennikarzem a jedynie skromnym bobem budowniczym więc owe zasady panujące w słowotwórstwie oraz związkach wyrazowych nie są mi do niczego potrzebne, fakt owszem, że dobrze byc nie co bardziej rozwiniętym w kilku dziedzinach ale to już osobna sprawa, to tyle w tym skromnym wtrąceniu) ładnych i treściwych wypracowań z odpowiednim zakończeniem też ma bezpośredni związek z moim samopoczuciem. Taaa. Jasne.