• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Here I am the God.

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 31 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 01 02 03

Strony

  • Strona główna

Linki

  • Aczkolwiek
    • insomnia
    • niewyjasnione
    • prizee
  • Duperele
    • bash
    • joemoster
    • pr0n
  • Gdyż
    • gmail
    • IIIc
    • LO
    • nasza-klasa
  • Tudzież
    • amazi89

Archiwum

  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Wrzesień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003

Najnowsze wpisy, strona 13

< 1 2 ... 12 13 14 15 16 ... 30 31 >

..:: Holiday::..

Pisze tak na szybkiego, bo jak zwykle wszystko zostawiłam na ostatnią chwilę. Więc musze zrobić kilka rzeczy jeszcze, nie wiem za co sie zabrać i mam przeczucie, że czegoś ważnego zapomne. [to normalne raczej u mnie, a tak chciałam tego uniknąć]
Nie wyjeżdzam jutro rano, wyjeżdzam dzisiaj w porze wieczorowo-nocnej.

Wracam pod koniec sierpnia, więc wiadomo - zawieszam działalność bloga na dwa miesiące. Chyba, że znajdę gdzieś jakąś kafeje ;-)

Ogólnie jestem nastawiona optymistycznie.

Będę tęsknić. Bardzo będę tęsknić... ;*



[kocham Gimnazjum nr 1, kocham byłą IIIa -> koniec (jakoś się trzymam)]

26 czerwca 2005   Komentarze (4)

..:: %-) ::..

I takim właśnie sposobem wielkimi krokami nadchodzi długo oczekiwany przez wszystkich koniec roku szkolnego i początek wakacji. Kończę gimnazjum ze średnią 5,6, wzorowym zachowaniem i 82 punktami z egzaminu gimnazjalnego. LO i moja kochana matematyczno-informatyczna klasa stoi otworem. ;)

A jak na razie żegnać się jeszcze nie będę. W piątek zakończenie, w sobote zaczynam pakowanie się, w niedziele kończe pakowanie się, no i w poniedziałek wyjeżdżam do Włoch na dwa miesiące.
A ubiegły miesiąc? Od 20 czerwca do teraz – to było piękne dni, lepsze gorsze, ale piękne.

”A tam bezsenny kipi świat… Wybucha gdy drzemiesz w swoich snach… Rozrywa wciąż kręgi ciasnych dni… Zapieram dech, a następny będziesz Ty…"

21 czerwca 2005   Komentarze (6)

..:: Kiedyś, coś... ::..


Optymistyczna taka czasem pogoda.

Jak nie pada, a Tonino nie grasuje :-)
Ale mogła by być jakaś porządna burza na dniach, a nie pare grzmotów i przelotny opadzik. Raz a dobrze i niech znów będzie słońce.
05 czerwca 2005   Komentarze (7)

..:: No Dżasne ::..

Nie mam na nic czasu, fajnie - wiem. Czerwiec się zaczął za 21dni zakończenie roku, za 10 dni termin wystawiania ocen końcoworoczncyh - hm, żadnych ocen do poprawienia nie mam. Na dworze pikna pogoda (tylko od czasu do czasu się psuje), a ja najzwyczajniej w świecie korzystam z tego, że Oni są tu ze mną :-) i właśnie dlatego na nic innego nie mam czasu :-)
Wakacje zaplanowane - od końca czerwca do końca sierpnia nie ma mnie w Górze, w Polsce też. Bosko :-)

Dzisiaj było wielkie wydarzenie w Naszym Gimnazjum. Nadanie imienia i przekazanie sztandaru - a mnie tam nie było %-) Zdjęcia już oglądnęłam, oficjalnie strasznie. Uczniowie się nudzili, nauczyciele się szczycili :-) Ładny sztandar mamy, trochę za błyszczący, ale ładny ;-) Tam gdzieś są zdjęcia, a reszta będzie na dniach klik.

03 czerwca 2005   Komentarze (2)

..:: Już ::..

Dobra, nie ukrywam, że pierwszy raz od ponad 11 miesięcy jestem szczęśliwa tak naprawdę. :-)
Jest mi dobrze, bo mam w okół siebie osoby, które tak bardzo kocham.
Tak, to będzie piękne 1,5 miesiąca. Do tego może jeszcze dodam czas wakacji, bo je też spędze z Nimi.
Długo na to czekałam. Teraz mam. Mam obok siebie osobę, która mnie rozumie, która umie ze mną rozmawiać, która spyta się 'co się stało?' gdy jest mi źle.

Najgorsze jest tylko to, że ja chyba przestałam umieć okazywać uczucia. Nie potrafię powiedzieć komukolwiek, jak bardzo jest dla mnie ważny. I dlatego tego nikomu nie mówię. Złe wspomnienia ?;-> Tak czy inaczej pracuję nad tym, pracuję nad sobą. Będzie dobrze bo... bo musi być dobrze.

I jak wcześniej mogło być dobrze, tak teraz musi być piękne. Wierze, że tak będzie. Jeszcze wierze.

Tak, tak. Przyjechali :-)

20 maja 2005   Komentarze (6)

..:: Trzeba żyć, a nie tylko istnieć ::.....

Jest takie miejsce z którym wiąże bardzo dużo wspomnień (zaraz po moim domu). Taka pogoda jak jest obecnie zmusza mnie do tego bym wkraczała w fazę alfa wspominając. Wszystko i nic. Dzisiaj tak się złożyło, że wspominałam mieszkanie mojej babci (tej z białymi włosami :) ) To jest rok 1993/1994. Ewentualnie zachodzi na 1995. Ale głównie wszystkie wspomnienia dotyczą okresu kiedy miałam 4/5 lat. :-)

Pamiętam:
- różową płachtę (tak to nazwę, materiał, potrójny taki, z jasnoróżowymi falbankami na końcach) z takimi dziurkowanymi kropeczkami, całość w kwiatki takie pastelowe, służyło do nakyrwania pierzyny, nie wiem czemu, a może nie pamiętam czemu ten większy kawałek materiału był dla mnie taki bliski, dziwnie jest pamiętać, że się lubiało taki niekocykowaty kocyk, w każdym bądź razie mam do niego pewny sentyment, możliwe, że chowając się pod niego myślałam, że mam on właściwości czapki niewidki (nie wiedząc wtedy czym ona jest), może dawał mi możliwość odizolowania się od rzeczywistości, napewno był niezwykły,
-pierzynę, tą cieplutką, z której wystawały piórka (kaczki, gęsi - coś koło tego), poszewka biała, bez żadnych wzorków, mimo tego nie czułam się jak w szpitalu, ona była taka jedyna w swoim rodzaju,
-skrzypiące drzwi od małego pokoiku, w którym znajdowała się wyżej wymieniona pierzyna, jeżeli tak mogę nazwać, że one skrzypiały, tak dziwnie skrzypiały, a może wydawały dziwne odgłosy, a może mówiły, chciały coś przekazać. nie nie, drzwi skrzypią, więc one też skrzypiały (tak czy siak, tak inaczej!),
-zapach wiśniowej zupy owocowej,
-zatrzaśnięte przez przypadek drzwi od kuchni,
-piecyk kafelkowy, który był taki potrzebny w jesienno-zimowe rani, popołudnia i wieczory, w zależności o jakiej porze byłam tam, był taki jasno-brązowy, na kafelkach były widoczne raz bardziej, raz mniej wyżłobione kwadraty, no może kwadraciki,
-czerwono-czarna poduszkę z wzorkami zygzakowatymi, która była taka niemiła w dotyku, nie lubiłam jej,
-jasną poduszkę, bardzo jasną, z niebieskawymi, jasnymi listkami i kwiatkami, była taka milusia i ulubiona,
-piszczącego plastikowego zielonego kogucika w plastikowym żółtym koszyczku, z plastikowymi jasno-żółtymi, białymi i jasno-niebieskimi jajeczkami,
-rybki, żółto-czerwone takie, na ciemno-żółtych prostopadłościennych stojakach, zapewne zdobycz z jakiejś nadmorskiej miejscowości, słyszałam historie pochodzenia tych rybek, ale nie mogę skojarzyć,
-plastikowe [!] serwetki, z których wyciągałam paseczki, rozlatywały się po pewnym czasie,
-paski wiszące w przejściu między przedpokojem a dużym pokojem, najpierw takie kolorowe ceratowe, później biało-czerwono-zielono-niebieskie, plastikowe, takie już nowocześniejsze,
-porcelanowe, przestarzałe zastawy kolory brązowego, jasno-brązowego, szaro-kremowego, którymi bawiłam się w restauracje, tych co były wyżej na segmentach nie dosięgałam, ale były takie bardziej wizytowe, może właśnie dlatego stały wyżej,
-szklanki z truskaweczkami, (chyba nawet u siebie w domu posiadam takich z dwie sztuki), moje ulubione szklaneczki z dzieciństwa,
-szufladkę pod telewizorem w której mieściły się skarby typu: zdjęcia, odznaki, listy, kartki,
-szufladę w dolnej części mebli, gdzie były wszystkie ręczne robione przeze mnie, siostrę, brata i trzy kuzynki laurki, lubiłam je oglądać,
-metalowe nożyczki sprzed 20/30 lat, którymi cięłam plastelinę, bardzo ciekawe zajęcie, wiem,
-okno z widokiem na park koło poczty w którym lubiłam przebywać i wypatrywać mamę, która wracała z pracy,
-zasuszone pestki dyni na talerzyku z niebieskim wzorkiem,
-dziwną cukierniczkę, ona była naprawdę dziwna, z taką rurką do wysypywania, śmieszna taka,
-kryształowe wazy i wazoniki, na stole, na segmentach i w ogóle wszędzie gdzie były choć trochę wolnego miejsca,
-różowe sztuczne różyczki mieszczące się w jednym z tych kryształowych wazonów,
-obrus z jakimiś zbożami i z konturami bodajże Azji,
-„Franię” w kącie pokoiku, tego małego ze ‘skrzypiącymi’ drzwiami,
-bajki opowiadane mi kiedy tylko chciałam, zmyślone, przekształcone; o wilkach, o sarenkach, o krasnoludkach, o księżniczkach, o księciach, o zamkach; zawsze z sensem, lubiłam je słuchać o każdej porze.

Kropka. I dużo, dużo więcej...

14 maja 2005   Komentarze (7)

..:: 8dni, 192h, 11520min, 691200s :-) ::.....

Wywiadówka wczoraj była :-) Extra. Aktualnie żadna czwórka mi na koniec nawet nie wychodzi. ;-)
15 czerwca bal gimnazjalny. E he. :->
Zaniosłam sobie normalnie podanie do LO.
Za 8 dni przyjeżdza siostra, noo pewnie że się cieszę :-)

Tak na marginesie. Ostatnimi dniami jest tak strasznie dziwnie. Wydaje mi się, że nie mam na nic czasu. Aj, no bo nie mam na nic czasu. Pogoda w sumie jako taka, nie licząc tego, że dobija mnie to chmurzenie się co chwile i przejściowe niby to opady. Jakoś ostatnio tak zaczęło padać, a potem słońce zaczęło świecić, więc myślę "o ho, teczaa! :-D" A efekt widać gdzieś poniżej ^^


Booskie, wiem :-)

12 maja 2005   Komentarze (6)

..:: 14dni; 336h; 20160min; 1209600s - coś...

Rok temu (no rok i parę miesięcy temu) mówiłam, że będzie dobrze. Że będzie dobrze jak nie dziś to jutro. Ewentualnie pojutrze. A jak już nie pojutrze to może chociaż za tydzień. Dwa tygodnie? Może za miesiąc... Dwa miesiące... Trzy miesiące... Pięć miesięcy... Dziesięć miesięcy... A może za rok, albo za dwa lata, ale cholera musi być dobrze.
Przez ten przeszło rok, który minął zdałam sobie sprawę z wielu rzeczy. I chodzi mi w tym momencie, że nie warto czekać na ten moment kiedy to będzie naprawdę dobrze, bo dobre sytuacje przytrafiają nam sie codziennie... Obok tych złych sytuacji ale w gruncie rzeczy i tak się to wszystko, że tak powiem znaczy napisze - neutralizuje. Codziennie jest wiele sytuacji, ktore w taki czy inny sposób poprawiają nam nastrój czy też humor lub go psują. To jest tak na zmiane. Z tego tworzy się taka sinusoida. Raz się jest ponad poziomem a drugi raz poniżej poziomu.

Wszystko ma sens. Wszystko ma swoją przyczynę i skutek tylko, że dla innych, nasze posunięcia nie od razu mogą być zrozumiałe... Nie od razu, a może i w ogóle nie będą zrozumiałe. Czy to jest naprawdę ważne? A właśnie że nie! Kiedyś uważałam, że bycie rozumianym przez innych to naprawdę niesamowity dar. A gdzie tam... Zero tajemniczości i 100% przewidywalności. - A FU! Nic w tym cudownego jak mi się kiedyś tam wydawało. Doprawdy, nic... Lepiej zostać w pozycji obserwatora (nie mylić z jakąkolwiek inną pozycją, w ogóle nie mylić z 'tymi' pozycjami). I właśnie obserwować to co się dzieje na około, przypuszczać co się może wydarzyć w przyszłości i analizować to co się zdarzyło w przeszłości. Jest to naprawdę wiele, wiele lepsze niż jakakolwiek chęć bycia rozumianym. Po co mamy być rozumiani przez innych skoro tak czy inaczej w większości/mniejszości sami siebie do końca nie rozumiemy.

Nie jest źle, nie? :-)

07 maja 2005   Komentarze (4)

..:: x<19dni, x<456h, x<27360min, x<1641600s...

Nowy miesiąc?

Teraz tak czekam. I czekam. I żyje praktycznie z dnia na dzień (pewnie da się inaczej). Tym samym zdaje sobie sprawe ile czasu marnuje na 'nic'. Tak to właśnie jest. Przyzwyczaiłam się, nie narzekam jak na razie.

Dzisiaj 'impreza' na stawku u Ani (nie, nie u mnie:>) była. Czas zleciał. Od 15 do 21 i dalej nie narzekam. Szczerze mówiąc, znaczy sie pisząc, miałam chwilowe niedoporozumienia z sobą:
-Ani co się stało?
-Nie wiem...
Ani, smutna jesteś?
-Nie wiem...
A dlatego, że się napatrzyłam na te chodzące doły na około to mi też się zrobiło 'niyak' to chyba jassssssne. Tak posłuchać ich przez 20minut to można się poczuć jak w telenoweli brazylijskiej :> Przeszło mi to nijakie uczucie. Innym nie 'za bałdzo'. Przyzwyczają się ^^
Ała się goi... Raczej, chyba, nie do końca napewno... Będzie dobrze.

Siedze z moim pięknym kubkiem z ptaszkiem Tweety i z serduszkami po brzegi wypełnionym coca-colą. I szkoda mi go ruszać bo tak ładnie wygląda :-) Na około twórczy bałagan. Powoli zaczynają się robić ciepłe noce. I gwiazdki nawet czasem ładnie widać... Ogólnie to chyba jest o.k.

02 maja 2005   Komentarze (10)

..:: Przeżyłam :> ::..

Egzaminy w sumie o.k. Humanistyczne dosyć spoko, matymatyczno-przyrodnicze też. Teraz tylko czekać na wyniki, ufff!
Pomijam fakt, że siedząc na kartonach (dzisiaj), kiedy wszyscy siedzili na dywanikach poczułam się jak śmieć :-)
Wcześniej mówiłam, że po egzaminach będę mieć czas na wszystko. Myliłam się, hehe ;-)
Mam nadzieję, że do długiego majowego weekendu się wyrobie... 3 dni, hm, jednak nie mam nadzieji ;->
Za trzy tygodnie przyjeżdza siostra :-) Znaczy, tydzień temu też było za 3 tygodnie, ale wtedy to bardziej za 3tygodnie i 7 dni. W końcu 3tygi inaczej brzmi niż miesiąc. Ciesze się, naprawdę się ciesze :-) Bo będzie (właściwie powinno być) wreszcie fajnie. Bo ona rozumie jak nikt inny (oprócz Anki, aczkolwiek to już nie to samo).
Owszem, zdaje sobie sprawę, że ani ładu ani skłądu w tym napisanym powyżej, ale tym razem zwale wine na pogode. O! ;->

27 kwietnia 2005   Komentarze (13)

Bez tytułu

"Nie bądź zbyt surowy
mrugnij czasem do nas
otuchy nam dodaj
dla Ciebie to drobiazg"

beng beng, guarapapaa :-)

To może ja napisze:
Powodzenia dla reszty, która jutro będzie starać się zrozumieć co autor miał na myśli :-)

25 kwietnia 2005   Komentarze (4)

..:: HuH! ::..

Uh, i tak własnie nie wiadomo jakim sposobem przeżyłam te konkursy. Teraz zostaje tylko egzamin we wtorek i w środe i spokój [powiedzmy że].
Jak to ktoś sprytnie zauważył do końca roku szkolnego zostało 9 tygodni, a jak odejmiemy wolne dni to 8 :-) Phi, co to jest...
Pozatym tak ogólnie to nic ciekawego się nie dzieje oprócz tego, że dalej nie mam na nic czasu. Znaczy prawie na nic. Weekend się zaczął a ja myślę co muszę zrobić. Zamiast kurcze odpoczywać :-D
Jakoś ostanio zainspirowana pewnym tekstem postanowiłam zrobić eksperyment z lustrem. Otworzyłam wrota czasoprzestrzenne tym samym zakłócając ład i porządek na Ziemi, teraz może być już tylko gorzej.
A kardynałowie z Watykanu znów błysnęli intelgencją. Normalnie gratulacje dla nich...

Hm, a ostatnio wracając skadś, pomyślałam, że koniec z moimi głupkowatymi tekstami. Że trzeba w końcu przestać się śmiać ze wszystkiego co jest śmieszne. Że muszę się bardziej wyrealistycznić :-> Optymizm zatacza błędne koło bez końca i czasami tak zupełnie z niczego przeistacza się w pesymizm a tu już nic dobrego nie ma.
Tak, tak. Słońce świeci, niebieskie bezchmurne prawie że niebo, kwiatki, drzewka zielenieją, ptaszki ćwierkają a ja realistka. :-)

22 kwietnia 2005   Komentarze (5)

Bez tytułu

"Dwadzieścia plus dwa razy sześć będzie świadkiem,
Mądrość z niebios ześle radość planecie.
Znikną choroby, zważy i głód. Rzym uradują ocalone dusze.
Uczeni wyrażą podziw. Astrologia potwierdzona. Nowa era dla nauki."

20 kwietnia 2005   Komentarze (2)

..:: Wyznanie ::..

Kocham Blink182 %-)

17 kwietnia 2005   Komentarze (2)

..:: %-) ::..

Jest najzwyczajniej w świecie normalnie. A ja tylko myślę na co by tu ponarzekać. Uznałam na przykład, że nie chcem iść na konkurs informatyczny, który em.. będzie za tydzień. Znając mnie jutro zmienie zdanie, aczkolwiek aktualnie narzekam i oświadczam, że nigdzie nie ide.
Przez te ostatnie dni, a właściwie ten przedłużony z wiadomych przyczyn weekend, nic nie zrobiłam. No kompletnie nic. Miałam zamiar zrobić z dwa próbne testy kompetencyjne, na zamiarach się skończyło. Zrobiłam pół. Huh, niesamowity ze mnie leń. I nie, że nie mam czasu albo 150 innych zadań na głowie. Ja poprostu wole po 10raz przeczytać te same tematy na forumzn niż zrobić coś bardziej pożytecznego. Nie umiem się do czegoś zmuszać, znaczy no, czasami mi wychodzi. Ale to tez jest bez sensu. Ale jak mam nie zginąć przed 2012 to się w końcu muszę tego naumieć, nie będę cały czas robiła tylko tego na co mam ochotę, no. To takie egoistyczne, fu!
Chciałam również zauważyć, że nie ma lepszego środka nasennego niż dwie godziny języka polskiego pod rząd. Jedna jest spoko, ale dwie?! Tam, kto by polskiego nie lubił? A egzaminu 26 kwietnia to się już doczekać nie mogę. Bo skończą się te powtórki wszystkiego i niczego. Bo jak ktoś przez 9 lat nie nauczył się rozróżniać podmiotu lirycznego od narratora to dwa tygodnie powtórek i tak mu nic nie dadzą. A tacy też się znajdą. No, tak samo z matematyczno-przyrodniczą częścią. Mam klase geniuszy, gdzie 1/8 nie wie jak obliczyć pole trójkąta. Ja rozumiem, że to się może coniektórym do niczego nie przydać, ale to 'minimum' huh, programowe wypadało by znać. Widać są gorsze lenie odemnie... (ale się wybroniłam).
A w poniedziałek się zapowiada fajna wycieczka do Wrocławia. Pierwszy raz chyba w historii IIIa cała [co do jednej osoby] klasa jedzie.
A teraz co? Próbuje się zmusić do napisania zadania z polskiego :) Normalnie kocham to.

%-)

12 kwietnia 2005   Komentarze (2)

..:: Dziwnie ::..

Zdaję sobie sprawę, że już nigdy nie będzie jak kiedyś. Teraz zaistaniało duże prawdopodobieństwo, że będzie coraz gorzej. I już nie ważne są te wszystkie przepowiednie, ale fakt jak zachowują się niektórzy ludzie. Nie mówię tu o osobach z najbliższego otoczenia, bo te to akurat rozumiem dosyć dobrze, ale jak tak czytam w necie te wszystkie opinie, komentarze to wole nie wyobrażać sobie świata za rok czy dwa. Bo jeżeli większość ma pesymistyczne i egoistyczne myśli, to na pytanie: "Jak teraz będzie?" napewno nie uzyskają odpowiedzi: "Dobrze będzie". W sumie trudno powiedzieć skąd się to bierze, albo i nie trudno bo jest to dosyć oczywiste, raczej... a może nie. Ja tam aktualnie nie wyobrażam sobie już nic, bo się boję. No kurczę, tak jest. Ojciec Pio, św. Faustyna, Cayce, Branham, Malachiasz, Rocco, Nostradamus... i wszystko zmierza do jednego tematu. W sumie to ja czekałam na 2012, a tu się wszystko zaczyna komplikować. Znaczy właściwie tu może być taki motyw, że ludzie doprowadzą do końca, niewiele potrzeba. Wole i tak nie myśleć o tym.

Właściwie to już jutro zmieniam pogląd na świat... No, napewno bardziej dokładny pogląd. Zmiana szkieł z -2 na -2,25, huh ;)

08 kwietnia 2005   Komentarze (4)

Bez tytułu

Wyłanczam się chyba na jakiś czas. Znaczy, tak sama z siebie.
Huh, przygnębienie panuje na około. Próbuje się koncentrować myśli na czymś innym, ale to tak samo powraca. Może o to chodzi.
Znak piąty wczoraj był widoczny, chociaż nie było ani drugiego, ani trzeciego, ani tym bardziej czwartego. Chyba jakiś błąd w obliczeniach... Wizjonerzy też nie są doskonali.
Nie mogę się już doczekać egzaminu gimnazjalnego. Szybko zleci te 21/20? dni. A potem myślę bedzie już spokój...

No i poprostu koniec.

05 kwietnia 2005   Komentarze (2)

Bez tytułu

[*] : // nie będe powielać, nie dorzuce czegoś od siebie, bo poprostu nie umiem. a głębokie przemyślenia zostawie dla siebie. każdego boli.

02 kwietnia 2005   Komentarze (5)

..:: *** :::..

Czy oni naprawdę myślą, że te łańcuszki na gadu uzdrowją papieża? Albo czy ja żyję na bezludnej wyspie i nie wiem co się dzieje, że trzeba mi wysyłać po 15 razy na godzine tą samą wiadomość? Owszem, mi także jest smutno, ale ja wiem, że mój opis nic nie pomoże. I ja bym nie miała nadzieji, że wyzdrowieje, ale nadzieje, że umrze w spokoju a nie z natrętnymi dziennikarzami obok siebie. I ajk nie dziś, to jutro, a jak nie jutro to za miesiąc. Jak nie wcześniej to później. W każdym razie jestem pewna, że ma więcej nadzieji niż 50osób co się za niego modlą.
Tak na marginesie, czemu wszyscy akurat teraz walą cytatami? A gazety to już nawet fakty wyprzedzają. Uh, ciężko.

Nie wiem. Jakoś tak dziwnie.



02 kwietnia 2005   Komentarze (2)

..:: Pom Pom ::..

Jakie to piękne uczucie dodając notke pod inną przeglądarką niż IE! Bo drzaźniło mnie to, że nie mogłam kiedyś napisać na operze, tylko szare tło i nic.. Bleh! Święta minęły w należytym porządku. Obyło się bez marudzenia i narzekania. A teraz mam, uwaga, aż jeden dzień na zrobienie tego co musze zrobić, łącznie z przeczytaniem książki o 400stronach. To nic. Pewnie, że zdaje sobie sprawę, że się nie wyrobię, a oprócz tych zadań inne obowiązki mnie czekają. I tak by to w skrócie wyglądało. Właściwie nie chcem jutra, bo pojutrze do szkoły. Ale jak to zawsze bywa, na narzekaniu się kończy. Potem dziwnym trafem jakoś będzie :> Na marginesie to się wybieram na konkurs infromatyczny, bo na 48 osób co się dostały jestem 45. Bueh! Bo ja w ogóle mam szczęście. Jest 22, czuje jakby była 20. Co ta zmiana czasu może zrobić. Ale z drugiej strony dobrze, bo: 1) Jest dłużej jasno, ale to znowu źle, bo: 1) godzina w plecy. I jakby nie liczyć to się na zerze wychodzi. No tak czy siak. To tyle;>
28 marca 2005   Komentarze (4)
< 1 2 ... 12 13 14 15 16 ... 30 31 >
Ani182 | Blogi