..:: ;> ::..
Dobra... Można powiedzieć, że nauczyłam się dostrzegać dobre strony nieprzyjemnych spraw. A to dlatego, żeby ubarwiać sobie te dni. Bo niby codziennie co innego. Właśnie 'niby'. No i przeliczyłam nawet na godziny, że co ok. 20h musi się zdarzyć coś, co spowoduje, że mój humor i poczucie własnej wartości spadnie w okolice zera. [zwykłego zera] Więc co w takiej sytuacji muszę zrobić żeby jednak mimo wszystko było o.k. ? A właśnie, zaczęłam obracać w żart wszystko co by w jakikolwiek sposób mogło mi popsuć nastrój. Może jeszcze nie dokońca przetestowane, ale podejżewam, że w chociaż 50% skuteczne.
Pozatym nie mam na nic czasu. Kompletnie na nic. A jeszcze zachciało mi się przeczytać jakąś fajną fantystykę. Oczywiście jeżeli już chcem coś przeczytać to okazuje się, że w żaden sposób zdobyć tego nie moge. Tym razem chodzi o "Dzienniki Gwiazdowe" Stanisława Lema. W poniedziałek wyruszam do biblioteki - sama w to nie wierze. Tak, dosyć tego ograniczania się do lektur szkolnych (noo, nie wszystkich nawet) i jakiś fragmentów. No bo tak, co lepsza książka (wg. mnie lepsza) się trafi, to owszem - zacznę ją czytać, ale odechce mi się po 20stronach. Nie jestem 'słomiana', wcale!
Do tego wymyśliłam konstrukcje pudełek. Mniej więcej takich pudełek, którymi robił 'sztuczki' Sławomir P. - noo... ten polski iluzjonista ;D Wiem, ciekawie to brzmi.
No i zmieniłam szablon. Z jednej głównej przyczyny - te ciemne kolory czasem przytłaczają mimo spojrzenia mojej żyrafy. Więc bach! i nastała jasność.